by Adam Kowalski | mar 26, 2015 | Blog Windsurfingowy
Sezon windsurfingowy za pasem, więc warto poruszyć temat windsurfingowego prawa drogi. Na wodzie, tak samo jak na drodze, występują przepisy odnośnie ruchu i pierwszeństwa, często jednak, niestety nie wszyscy je znają. Windsurfingowe prawo drogi możemy podzielić na dwie główne grupy: prawo opisujące sytuacje kolizyjne pomiędzy różnymi typami jednostek pływających (w tym deskami windsurfingowymi) i pomiędzy jednostkami żaglowymi. Główne przepisy z pierwszej grupy to: małe statki, które nie mają napędu mechanicznego ani żaglowego (np. kajaki, czy łodzie wiosłowe), powinny ustępować z drogi małym statkom żaglowym (m.in. deskom windsurfingowym) jednostki napędzane silnikiem mają obowiązek ustąpić pierwszeństwa jednostkom żaglowym (za wyjątkiem jednostek będących „w pracy” takich jak WOPR, ratownictwo morskie, policja, statki transportowe itp.) Druga grupa to przepisy pierwszeństwa pomiędzy jednostkami napędzanymi siłą wiatru, czyli stricte windsurfingowe prawo drogi. W niej wyróżniamy trzy główne przepisy, które w praktyce przydają się najczęściej. Głownie na zatłoczonych akwenach, podczas wyjazdów na Półwysep Helski do Chałup, czy kursów bądź obozów windsurfingowych na innych obleganych spotach. Windsurfingowe prawo drogi – Podstawowe zasady bezpieczeństwa: 1) Jeżeli dwie deski żeglują na kursach kolizyjnych w przeciwnym kierunku (na przeciwnych halsach),deska płynąca lewym halsem ustępuje desce płynącej halsem prawym. Lewy hals, to ten, w którym lewa ręka znajduje się na bomie bliżej masztu. W praktyce oznacza to, że windsurfer płynący lewym halsem powinna wyostrzyć lub odpaść, aby uniknąć kolizji (oczywiście odpowiednio wcześnie i zdecydowanie ) 2) Jeżeli dwie deski żeglują na kursach kolizyjnych, na tym samym halsie, deska płynąca kursem pełniejszym (bardziej z wiatrem) ustępuje desce płynącej kursem ostrzejszym (bardziej pod wiatr). W praktyce oznacza to, że windsurfer płynący bardziej z wiatrem nie chcąc zmieniać kursu, musi zwolnić lub zatrzymać się, aby przepuścić deskę mającą pierwszeństwo, albo w przypadku...
by Kacper | mar 17, 2015 | Blog Windsurfingowy
Windsurfing w weekend… Z pewnością niejednemu z Was kojarzy się to jednoznacznie… z serią książek sugerujących możliwość opanowania, nie tylko windsurfingu, ale również wielu innych sportów w ciągu weekendu. Tylko czym jest ów „opanowanie”? Założymy się, że każda osoba szykująca się do pierwszych kroków na desce zadaje sobie pytanie o ten pierwszy ślizg – wyjątkowe uczucie, które zamyka furtkę – drogi powrotnej nie ma 😉 Od tego miejsca windsurfing w 99% przypadków staje się prawdziwą pasją. Również w 99% przypadków pierwsze wejścia w ślizg mają niewiele wspólnego z jakimkolwiek panowaniem nad deską… Pytanie czy ten pierwszy ślizg jest do opanowania w ciągu weekendu? Przyjrzyjmy się standardowemu, tygodniowemu programowi kursu windsurfingowego dla początkujących i sprawdźmy ile rzeczywiście możemy nauczyć się podczas weekendowego pobytu w szkole windsurfingu! Dzień pierwszy – oko w oko z windsurfingiem! Przede wszystkim poznajecie podstawy – zdobywacie informacje o sprzęcie windsurfingowym, jego budowie i przeznaczeniu. Zaczynacie posługiwać się nomenklaturą windsurfingową, wiecie już co to bom, maszt, stopa, paleta, rufa, dziób, odróżniacie statecznik i miecz… Schodzimy na wodę – czas oswoić się z tym wszystkim w praktyce. Stawiacie chwiejne, pierwsze kroki na dużych deskach szkoleniowych, staracie się złapać równowagę. Następnie przychodzi kolej na stawianie pędnika – dowiadujecie się jak wyciągnąć żagiel z wody by nie załatwić sobie pleców 😉 Teraz tylko starty na halsie w jedną i drugą stronę, uproszczone zwroty! Uffff, pierwszy dzień macie już za sobą? Gotowi na więcej? Dzień drugi – halsówkę czas zacząć. Powtórka z dnia pierwszego – szlifujecie zwroty, pływanie w półwietrze (już powinniście wiedzieć co to znaczy). Zaczynacie ostrzyć i odpadać, uczycie się właściwej postawy na desce by jak najmniej forsować Wasze mięśnie. Zaczynacie przygodę...
by Kacper | mar 10, 2015 | Blog Windsurfingowy
Szkoła windsurfingu czy samodzielna nauka? To pytanie, które powraca jak boomerang, zwłaszcza kiedy stajemy przed cennikiem kursów i wypożyczeń, które bądź co bądź do bardzo tanich nie należą. Każdy początkujący adept windsurfingu ma swoją filozofię… jedni to urodzone samouki, inni natomiast bez instruktora nawet nie próbowaliby schodzić na wodę. Zacznijmy od samodzielnej nauki windsurfingu. Wydawałoby się, że oczywistą korzyścią tego wyboru są oszczędności. Ale czy rzeczywiście? Własny sprzęt będzie sporo kosztował, chyba, że kupicie zabytki służące już głównie budowaniu klimatu w windsurfingowych sklepach czy barach… Sprzęt, który umożliwiłby Wam efektywną naukę to naprawdę spory wydatek i niestety tym bardziej nieuzasadniony, że pierwsze postępy przychodzą bardzo szybko, a z desek o dużej wyporności i malutkich żagli po prostu „wyrośniecie” po kilku godzinach nauki. Jest jeszcze coś – to właśnie kwestia postępów. Jeśli nie mieliście wcześniej kontaktu z windsurfingiem lub chociaż żeglarstwem to wróżymy szybkie zniechęcenie, duże siniaki i zmarnowaną kasę. Podstawowe wskazówki, które pozwoliłyby Wam uniknąć błędów wydłużających Waszą naukę o całe tygodnie, instruktor przekazałby Wam w kilka godzin. Jeśli sporty wodne nie są Wam do końca obce to jest szansa, że jakoś przebrniecie przez początki. Wtedy problemem okaże się wcześniej wspomniany sprzęt, który po prostu stanie się szklanym sufitem dla Waszych postępów. Szkoła windsurfingu to zdecydowanie szybsze i wbrew pozorom ekonomiczniejsze rozwiązanie. Za kilkaset złotych macie kilka godzin nauki z doświadczonym instruktorem, dobrym sprzętem, który odpowiada Waszym umiejętnościom oraz jest dobrany odpowiednio do panujących na wodzie warunków. W zależności od tego czy wybierzecie indywidualny kurs windsurfingu czy grupowy macie instruktora na wyłączność lub grupę uśmiechniętych i mobilizujących Was osób, które podzielają Waszą pasję. Po pierwszych 10 godzinach szkolenia windsurfingu będziecie...
Najnowsze komentarze